Chodzi o rozbicie PiS na dwa nienawidzące się obozy.
Wpis będzie krótki, bo chyba kazdy widzi, co się święci. W wariancie optymistycznym PiS wygrywa wybory w towarzystwie ruchu narodowego. Dochodzi do klinczu porównywalnego z klinczem PO-PiS, przy czym PiS będzie tym razem w roli PO, a RN w roli PiS. W wariancie mniej optymistycznym przy władzy pozostaje Platforma Obywatelska z PSL.
Chcę zwrócić uwagę na szczególnie przykre dla mnie nasze słabości:
1. poprzez pupę Radwańskiej PO udowadnia, że w PiSie trwa walka między zboczeńcami i dewotami.
2. poprzez polsko-rosyjskie „pojednanie” i w formie bardziej kabaretowej, czyli przez księdza Lemańskiego PO pokazuje, że kościół PiSu wcale nie popiera.
3. poprzez ubój rytualny PO stawia PiS między interesami wsi, a moralnymi wątpliwościami mieszkańców miast. I każe wybierać. Dodatkowo wprowadza element konfliktu z Izraelem.
4. poprzez polską mniejszość na Kresach PO wywołuje konflikt między opcją jagiellońską a piastowską w samym PiSie.
5. poprzez skonfliktowanie Sakiewicza z o. Rydzykiem PO ujawnia, że w PiS (o zgrozo) są ludzie, którzy do kościoła nie chodzą, albo chodzą, ale nieszczerze.
Zastanawiam się co jeszcze przygotowali dla nas macherzy od serc, w czasie gdy ACRON kusi się na Tarnowskie Azoty, a Litwa buduje własny gazoport. Mają Państwo jakieś pomysły? Proponuję wyciszyć emocje, a uruchomić racjonalne myślenie.
Jakub Brodacki