W części czwartej omawiam dorobek uchwałodawczy I KZD, szczególnie uwzględniając tylko niektóre uchwały, zwłaszcza Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej.
Pierwszy Krajowy Zjazd Delegatów jako Sejm Niepodległej Rzeczypospolitej nie posiadał pełnej suwerenności na terytorium państwa, dlatego jego uchwały mogły w pełni obowiązywać tylko członków Solidarności. A jednak przestrzegałbym przed niedocenianiem wagi uchwał podjętych na Zjeździe. Znajdował się on bowiem pod baczną obserwacją zarówno przeciwnika, jak i mniej lub bardziej życzliwych lub nieżyczliwych oczu i uszu ze świata zachodniego. Każda powzięta uchwała musiała wywołać jakąś reakcję, gdyż samo istnienie Solidarności podważało jałtański podział świata na sfery wpływów, zaburzało ład międzynarodowy, drastycznie obniżało autorytet Związku Sowieckiego. Deklaracje zjazdowe miały więc dużą siłę; w dużej mierze tworzyły lub zapowiadały rzeczywistość.
Przez cały czas trwania zjazdu mniej lub bardziej widoczna była debata programowa, która w rozumieniu delegatów miała mieć charakter absolutnie wolny. Gdy Stanisław Huskowski 5 września proponował aby drugi dzień Zjazdu rozpocząć od wyboru komisji programowej, zaprotestował przeciw temu Stanisław Krukowski, stwierdzając, że „wstępna dyskusja programowa pozwoli nam ustalić, wyrobić sobie zdanie o najlepszych kandydatach do Komisji Programowej” i wniosek ten nie przeszedł1. Debata programowa zaczęła się nazajutrz. Wyznaczeni reprezentanci regionów początkowo mieli prawo przemawiać pięć minut2, ale po protestach okazało się, że regulamin przewiduje nieograniczony czas wypowiedzi. Prowadzący Syryjczyk przyznał się do błędu i zaproponował 10-minutowy czas wypowiedzi, ale wniosek ten został obalony w głosowaniu, więc czas wypowiedzi był nieskrępowany. Jak wspominałem, stosowano też zwyczaj „kiwania mandatami” przeciwko przemówieniom zbyt rozwlekłym3. Mimo, że poprzedniego dnia większość delegatów opowiadała się przeciwko wyborom komisji programowej, wyborów tych 6 września dokonano, en bloc (zgodnie) akceptując cały skład komisji4. Ponieważ do głosu zgłosiło się 11 regionów i 31 delegatów występujących we własnym imieniu, wnioskowano o złożenie wszystkich wystąpień do protokołu i przejście do następnego punktu porządku obrad, ale nie został on przyjęty: delegaci oczekiwali wolnej debaty5.
W debacie dominowały poglądy demokratyczne, oparte niekiedy nawet o prawo naturalne. Anatol Konsik stwierdził na przykład, że „dopóki Sejm nie uzyska pełni autorytetu, dopóty i prawo nie będzie należycie przestrzegane. Przepisy prawa cieszą się wówczas poszanowaniem, gdy pozostają w zgodzie ze społecznym poczuciem sprawiedliwości oraz z normami moralnymi przyjętymi przez społeczeństwo”. Mówca ten postulował, aby ordynacja wyborcza umożliwiała odwoływanie posłów i radnych, którzy utracili społeczne zaufanie. Wręcz stwierdził, że „dotychczasowy system edukacji narodowej (…) propagował obce polskiej tradycji i psychice narodowej wzorce osobowe”6. W wystąpieniu Jerzego Krukowskiego odnajdujemy wyraźną niechęć do partyjności. Związek nie powinien był wspierać jakichkolwiek projektów społecznych w fazie ich lansowania, lecz dopiero wtedy, gdy uzyskają silne poparcie społeczne. Widzimy tu więc niechęć do mniejszościowej inicjatywy ustawodawczej, dążenie do tego, aby najlepsze projekty wyłaniały się spontanicznie. „Związek nie może (…) dopuścić do tego, by autentyczna wymiana myśli i działania szeregowych członków związku i działaczy mogła zostać wykorzystana do walk frakcyjnych” – stwierdził Krukowski – „Dopuszczenie do dominacji tarć i walk na gruncie orientacji ściśle politycznych jest podstawowym zagrożeniem jedności związku”7.
Mimo, że debatę programową przerwano na rzecz debaty statutowej, sprawy programowe były uparcie przepychane. Po odbyciu części wyczerpującej debaty statutowej 7 września, przedstawiono nagle dwa projekty uchwały w sprawie samorządu pracowniczego (miał on być drogą do przejęcia przez Solidarność kontroli nad gospodarką). Dyskusję nad projektami toczono również po przerwie, ale wobec niedostarczenia delegatom tekstu projektów w formie pisemnej, mimo wniosków o czytanie projektów i natychmiastowe głosowanie, większością głosów postanowiono sprawą zająć się nazajutrz8. Tegoż dnia także powołano osobny zespół programowy „Związek a środki masowej komunikacji”. Otwarto spontaniczną dyskusję w sprawie zespołów problemowych komisji programowej9. Tegoż dnia Jerzy Milewski – sekretarz komisji programowej – przedstawił proponowany tryb pracy komisji programowej. Była ona podzielona na zespoły robocze. Ich prace miały być jednak poprzedzone „pewną ogólną dyskusją programową, bo także wpływają wnioski, że nie można się rozchodzić na zespoły robocze, dopóki najważniejsze sprawy na tej sali nie zostały powiedziane”10 (nieufność wobec ciał przedstawicielskich!). Tegoż dnia Karol Modzelewski i mieczysław Gil upomnieli się o uchwalenie uchwały w sprawie powołania samorządu pracowniczego. Dyskusja nad tekstem dotyczyła przede wszystkim problemu, czy wzywać „sejm” PRL do ogłoszenia referendum w tej sprawie, czy też przeprowadzić to referendum niejako społecznie, siłami Związku. Modzelewski forsował postulat referendum ogłoszonego przez sejm PRL, oczywiście zakładając, że sejm PRL tego referendum nie ogłosi. Ale postulat referendum również może uniemożliwić uchwalenie przez sejm niekorzystnej ustawy o samorządzie pracowniczym. Zjazd Krajowy podjął uchwałę w tej sprawie11. Otwarto dyskusję w sprawie przygotowania wstępnych tez programowych. Buzek proponował, by zobowiązano komisję programową do przedstawienia przed zakończeniem pierwszej tury wstępnej wersji tez programowych, ale delegaci Dolnego Śląska zamiast tego forsowali swój projekt wspomnianej uchwały w sprawie nadrzędnych i doraźnych celów Związku, co wywoływało liczne kontrowersje, gdyż w uchwale tej sformułowano postulaty, których Solidarność nie była w stanie spełnić (m. in. zagwarantowanie ludności dostaw węgla12). Uchwalono uchwałę w sprawie samorządu pracowniczego13.
Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej. Tadeusz Matuszyk przedstawił projekty dwóch „posłań” zjazdu: pierwsze było adresowane do „narodów, parlamentów i rządów świata”, a drugie do „ludzi pracy Europy Wschodniej”. Tekst już w trakcie pierwszego czytania wywołał euforię. Delegatom szczególnie podobało się zaadresowanie posłania nie tylko do państw Układu Warszawskiego, ale również do „narodów Związku Radzieckiego”. Okrzyki poparcia wywołało również stwierdzenie „popieramy tych z was, którzy zdecydowali się wejść na trudną drogę walki o wolny ruch związkowy. Wierzymy, że już niedługo wasi i nasi przedstawiciele będą mogli się spotkać celem wymiany związkowych doświadczeń”. Matuszyk zaproponował, żeby wobec powszechnego aplauzu natychmiast en bloc przyjąć oba posłania. Gdy przestraszony Jerzy Buzek stwierdził, że „trzeba by było jednak może jeszcze raz odczytać i ewentualnie sprostować pewne rzeczy” oraz że „obiad czeka”, rozległy się okrzyki „teraz, teraz”. Buzek stwierdził, że są już chętni do udziału w dyskusji nad posłaniem i wywarł nacisk na Matuszyka, aby ten wycofał wniosek o natychmiastowe głosowanie14. Odczytano i przegłosowano uchwałę w sprawie szkolnictwa wyższego oraz pracowników cywilnych MON i MSW. Następnie Jan Waszkiewicz oświadczył: „Mam zastrzeżenie co do pracy prezydium (…). Nie przyjechaliśmy tu po to, żeby być terroryzowani godzinami posiłków. Rytm pracy zjazdu powinna regulować merytoryczna treść podejmowanych decyzji, a nie to, czy czeka na nas obiad, kolacja, czy śniadanie. Bądźmy poważni”. Andrzej Gwiazda: „Były czytane dwa teksty uchwał. Jeden spotkał się z aplauzem i proponuje, żeby nie przedłużać sprawy i natychmiast go przegłosować, bo tutaj dyskusji nie będzie [oklaski]. Natomiast pierwszy dyskusyjny tekst można odłożyć”. Władysław Szybowicz: „Czy wy, ludzie, nie macie litości nad tymi paniami, które obsługują stołówki? Przecież te kobiety pracują od rana do nocy i wasze takie rzeczy. My jesteśmy związkowcami imamy dbać o dobro związkowców i to też są związkowcy, którzy nas wybierali”. Nieznana delegatka poprosiła, aby ujawnić autorów projektu posłania15, ale Tadeusz Matuszyk stwierdził, że pod projektem podpisało się wiele osób. Inny delegat ni z tego ni z owego proponował, aby w zakładach pracy Trójmiasta urządzić jakieś masówki i poinformować robotników o pracach Zjazdu. Wreszcie jeden z delegatów zirytowany przeciąganiem sprawy głosowania, zażądał przerwania dyskusji na „boczne tematy” i przejścia natychmiast do głosowania tekstu drugiego posłania. Bogdan Ciszak w imieniu regionu wielkopolskiego zażądał natychmiastowego głosowania. Nieznany delegat sugerował, że w projekcie są „pewne słowa, które należałoby nieco zmodyfikować”. Rulewski napiętnował krasomówstwo i grafomanię. W związku z licznymi wnioskami formalnymi o przegłosowanie tekstu posłania, przegłosowano najpierw wolę natychmiastowego głosowania, a następnie zdecydowaną większością głosów uchwalono Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej16.
Posłanie to było bez wątpienia najważniejszym dokumentem programowym „Solidarności”, dlatego konieczny jest komentarz do okoliczności jego uchwalenia. Po pierwsze złożono je niespodziewanie. Być może w związku z oczekiwanym obiadem na sali była niższa frekwencja, a ponadto na pewno w tym dniu listy obecności podpisało 760 delegatów na 896 wybranych17. Jeśli wybór pory przedobiadowej był świadomym zamierzeniem taktycznym, to należy się o nim wyrazić z uznaniem; być może wyeliminowano w ten sposób groźbę jakiejś poważniejszej obstrukcji parlamentarnej. Próby stawienia oporu przez przeciwników uchwały wykazały ich bezsilność. Zastrzeżenia zgłaszane wobec tekstu Posłania wydają się co najmniej dziwne: delegat, który bierze w obronę kucharki, delegatka, która żąda ujawnienia autorów projektu, inny delegat, który obszernie omawia niezwiązany ze sprawą projekt masówek, jeszcze inny, który chce majstrować w tekście – na oko widać, że coś tu nie gra, ale wysuwanie daleko idących wniosków mogłoby być gołosłowne. Jedno jest pewne – Posłanie było otwartym wyzwaniem wobec Moskwy. Co więcej, trzeba zaznaczyć, że mieściło się ono w odwiecznej strategii Pierwszej Rzeczypospolitej w stosunku do Caratu, polegającej na intensywnej propagandzie Złotej Wolności wśród carskich poddanych (szczególnie w czasach Zygmunta III Wazy). Propaganda ta miała na celu przede wszystkim podminować sytuację w państwie moskiewskim i doprowadzić do buntu; z punktu widzenia moskiewskiej stolicy było to swego rodzaju „nie wprost” wypowiedzenie wojny, działanie „nie fair”18. Posłanie dotarło do wiadomości tych, którzy pod butem sowieckim z zainteresowaniem obserwowali wydarzenia w Polsce. Można więc powiedzieć, że Posłanie było – obok polityki Reagana i Papieża – jedną z zapowiedzi rozpadu Związku Sowieckiego. Nikt inny oprócz Polaków nie mógł takiego posłania wystosować, gdyż nie mieściło się ono w kanonach zimnowojennej dyplomacji, opartej przede wszystkim na przestrzeganiu stref wpływów. Polacy poszli w poprzek wszelkim zasadom19.
Tegoż dnia uchwalono też List do Polonii całego świata i kilka pomniejszych uchwał. Powrócono też do właściwej debaty programowej; trzy regiony przedstawiły swoje propozycje. Następnie znów uchwalono kilka pomniejszych uchwał, przy czym przekazano do dalszych prac uchwałę o przywróceniu święta 3 maja20. W dalszej części debaty programowej Patrycjusz Kosmowski utożsamił ludzi pracy z całym społeczeństwem. Jacek Kossak wzywał do reformy gospodarczej, Zbigniew Karwowski przekazał od wyborców pragnienie, aby zjazd miał charakter narodowy, a nie tylko związkowy. Wzywał do opracowania programu biologicznej ochrony narodu. Antoni Lenkiewicz wzywał, aby wszelkimi siłami Związek wspierał indywidualną działalność gospodarczą21. Inne wystąpienia omawiały gąszcz spraw z wielu dziedzin życia. Wreszcie powrócono do projektu uchwały dolnośląskiej w sprawie nadrzędnych i doraźnych celów związku. Waldemar Wesołowski uznał, że „Ten program różni się od programu leninowskiego tym, że Lenin zapomniał o węglu, a Region Dolnośląski nie”22. W rezultacie uchwała powędrowała do dalszej redakcji, a komisja wnioskowa zorganizowała grupę redakcyjną. Uchwalono list do Polonii całego świata oraz przyjęto uchwałę o wydawaniu przez Solidarność zeszytów historycznych. Powrócono do debaty programowej i wysłuchano wystąpień. Do ciekawszych należą dwa: Grzegorza Pałki i Eligiusza Naszkowskiego. Pałka chyba jako pierwszy na Zjeździe poprosił delegatów, aby „bardzo szczegółowo przeanalizować nasze szanse w ewentualnym konflikcie, którego potencjalną stroną jest Związek Radziecki”. Proponował, aby pomyśleć o działaniach, które mogłyby zmienić układ sił na korzyść Polski i zwiększyć „nasze szanse”. Ostrzegł delegatów: „możemy nieświadomie zdradzić społeczeństwo poprzez jałowość naszych działań”23. Z kolei Eligiusz Naszkowski wystąpił z niezwykle starannie przygotowanym wystąpieniem podsumowującym dotychczasowe wystąpienia przedstawicieli regionów, które najwyraźniej skrupulatnie notował. Korzystał tu z okazji do konkludowania innych dyskutantów, jako że występował ostatni. Własnych poglądów nie wyraził prawie wcale. W pewnym momencie stwierdził: „Postulujemy dalej, ażeby stworzyć coś na kształt zamkniętego systemu telewizyjnego dla Solidarności. A więc budowa własnego studia, co nie oznacza jeszcze stacji radiowo-telewizyjnych, i tu chciałbym pocieszyć tych panów, którzy są w pracy obecnie, a nie, jak my, na zjeździe”24.
10 września kontynuowano sprawy programowe, ale dopiero po zakończeniu emocjonujących rozstrzygnięć statutowych25. Odczytano projekt uchwały dotyczącej samorządu terytorialnego i znów powrócono do debaty statutowej26. Dolny Śląsk w ostatniej chwili wymusił uchwalenie swojej uchwały którą ironicznie nazywam „uchwałą o dostawach węgla dla ludności”.
18 Podobną do I RP strategię stosują od wielu lat Stany Zjednoczone Ameryki, które „atakują” państwa-tyranie ideologią złotej wolności. Ideologia ta – niegroźna dla rządu USA – jest najczęściej śmiertelnym zagrożeniem dla tyranii i wywołuje jej wściekłość.
19 Kontynuatorem tej polityki był na stanowisku prezydenta Lech Kaczyński, który również wbrew wszelkim regułom stanął na czele antyrosyjskiej koalicji w obronie zaatakowanej przez Rosję Gruzji. Swoją cywilną odwagę przypłacił życiem, ale radziłbym nie tracić otuchy. W starciu z Rosją tylko niekonwencjonalne działanie może przynieść sukces; okres dymitriad z początku XVII wieku jest na to wybitnym dowodem.