Super Warszawiak

Już widzę te nagłówki blogerskich postękiwań i pobekiwań. Już widzę to nieustające biadolenie i spuszczanie nosa na kwintę. „Kaczyński miał zebrać sześćset tysięcy, a zebrał sześćdziesiąt”… Beeeee, meeeeeee, beeeeee, meeeeee… Niech ktoś wystawi większą armię – będę całował go po rękach.

Prawda jest taka, że na marsz przyszli najtwardsi od lat zwolennicy PiS oraz narodowcy. Mówię to z niekłamanym szacunkiem do narodowców. Stanęli na wysokości zadania, zrozumieli, że możemy pięknie się różnić po zwycięstwie. Chiński filozof wojny powiadał, że „W głębi terytorium wroga wojsko należy skoncentrować”. Jesteśmy na terytorium wroga. Każdego niemal dnia wróg zastawia na nas zasadzki, wciąga nas na bagna i grzęzawiska. Nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę i dlatego tak trudno o jedność i pracę w jednym celu. Tym razem było jednak inaczej. Było sporo ludzi pracujących w komisjach wyborczych. To jest armia, na którą trzeba postawić w najbliższych miesiącach. Pozyskać nowych, młodych. Nie tracić z nimi kontaktu, odsiać bezużytecznych, pozostawić energicznych i ideowych. Pojawili się Solidarni2010 z Ewą Stankiewicz na czele. Był z nami niezawodny i niezmordowany sędzia Bogusław Nizieński. Słowa otuchy przekazali też pośrednio Jan Olszewski i Andrzej Gwiazda. Brawo!

Spełniły się słowa ś. p. Anny Walentynowicz: POLICZYLIŚMY SIĘ. Następnym razem będzie nas więcej. O wiele więcej!

I jeszcze jeden akcent optymistyczny. Ponieważ przy każdej kampanii wyborczej PiS słyszy się wiele narzekań, chciałem Państwu zaprezentować świetny przykład, że tym razem w Warszawie było inaczej. Ktoś wpadł na naprawdę dobry pomysł i mam nadzieję, że będzie on kontynuowany, bo chyba wykorzystano go w stopniu niedostatecznym. Mam na myśli efemeryczną gazetkę wyborczą pt. „Super Warszawiak”, zrobioną w stylu popularnego brukowca „Super Ekspres”.

super warszawiak

Takie próby trzeba podejmować częściej, zwłaszcza na szczeblu wyborów do rad gmin, gdzie można testować różne pomysły bez ryzyka większej porażki. Trzeba wroga zaskakiwać posunięciami, które zawsze muszą być nieszablonowe – to warunek zwycięstwa. Nie wszystkie próby będą trafne, ale im więcej się eksperymentów przeprowadzi, tym większa jest szansa, że w końcu utrafi się w gusta – i to nie tylko „twardego” elektoratu, lecz także tych, którzy dają się wodzić za nos mediom głównego ścieku.

Jakub Brodacki