To oczywiście żart – myję je codziennie kilka razy: po kocie, po psie, po suce, po grzebaniu w kompoście, po grzebaniu w ziemi, po pracy z maszynami, a wreszcie, nade wszystko PRZED. Przed jedzeniem.
(blog-n-roll.pl, 4.10.2015)
Pojawiły się doniesienia, że w Wiedniu wybuchła epidemia dezynterii wśród uchodźców. Nie wiem ile w tym prawdy, ale od razu przypomniała mi się historia bitwy pod Wiedniem. W stolicy monarchii Hansburgów panowała dezynteria. Podczas oblężenia codziennie umierało 50-60 osób. Po świetnym zwycięstwie wojsk sprzymierzonych, dezynteria zapanowała także niestety w szeregach armii koronnej i zabrała ze świata tego zdolnego dowódcę hetmana polnego Mikołaja Sieniawskiego.
Wybuch dezynterii spowodowany był piciem nieprzegotowanej wody, pobieranej z ogólnie dostępnego Dunaju. Część wojska zmuszona była się kurować na miejscu i wielu nigdy nie wróciło do Ojczyzny. Pozostałych czekała upokarzająca klęska w bitwie pod Parkanami, gdzie Jan III źle ocenił sytuację i w efekcie dragonia poniosła ciężkie straty, a sam król ledwo uszedł z życiem. Jak widać za wielki sukces czasem płaci się srogo, zwłaszcza gdy zlekceważy się przeciwnika.
Ponieważ mamy wśród nas lekarza, ciekawie byłoby usłyszeć od Niego konkretne zalecenia profilaktyczne dotyczące walki z tą groźną epidemią.
Jakub Brodacki